Cześć ;*
Notka miała być wczoraj wieczorem, ale wróciłam i nie miałam siły na nic, właśnie skończyłam śniadanko i od razu nadrabiam swoją nieobecność :)
Mój ostatni wyjazd do Zakopanego w pierwszym tygodniu ferii upłynął pod nazwą CheatDays i bardzo obawiałam się, że ten wyjazd skończy się tak samo. Jednak mogę dumnie powiedzieć, że nie mam sobie nic do zarzucenia, nie mam niestety zdjęć wszystkich posiłków, ale napiszę wam dokładnie co jadłam.
W drodzę do Zakopanego przekąsiłam sobie 100g jogurtu naturalnego z musli (brak zdjęcia)
Po przyjeździe na miejsce pojechaliśmy poszłyśmy tradycyjnie na kawę, tam skusiłam się na średniego Tigera z mlekiem sojowym, którego uwielbiam. Korzenny smak, nie za słodki, pychotka. Do kawy postanowiłam wypróbować owsianego batona, który uśmiechał się do mnie przy kasie. Oczywiście jak to ja musiałam sprawdzić skład i ku mojemu zaskoczeniu okazał się bardzo przystępny.
Co prawda dużo cukru i pare składników, których mogłoby nie być, ale jak najbardziej zaliczam tego batona do działu Dobre Kalorie :P
Następnie wybrałyśmy na Gubałówkę.
Bez szału, mało śniegu, nie mogą zarabiać na stokach to zarabiają na wszystkim innym, aby skorzystać z toalety w restauracji, w której zamawiało się coś należy zapłacić 2 zł...
Zjechałyśmy na dół i poszłyśmy na obiad, którego oczywiście nie mam zdjęcia. Skusiłam się na sałatkę z indykiem i sosem koperkowym.
Po 2h naszła mnie ochota na coś słodkiego i zjadłam 4 kromeczki razowe typu Waza z twarogiem chudym i miodem gryczanym, też brak zdjęcia.
Na kolację zjadłam sałatkę grecką i do tego kromeczki typu Waza. Jadłam zdecydowanie więcej niż normalnie, ale żadne niezdrowe przekąski nie wpadły mi w rączki.
Drugiego dnia na śniadanie zjadłam ziarnistą bułkę z twarogiem i miodem oraz 180g jogurtu naturalnego z musli. Na drogę powrotną do Krakowa ponownie skusiłam się na (tym razem małego) Tigera z mlekiem sojowym i ponownie pysznego owsianego batona.
W Krakowie wybrałyśmy się na obiad, do jednej z naszych ulubionych knajp na Kazimierzu. Zamówiłam przepyszną sałatkę z grillowanymi krewetkami w sosie winegret i do tego sok ze świeżo wyciskanej marchwi.
Po sycącym obiedzie pojechałyśmy na zakupy, upolowałam już dawno upatrzone przeze mnie obcasy na przecenie (nie będzie zdjęcia, bo to nie blog o modzie:)) Chodząc 4 godziny po centrum handlowym postanowiłyśmy coś zjeść, wybrałam jedną z przekąsek w Pizzy Hut, wegetariańskie rollsy ze szpinakiem. Po powrocie do domu, zapinałyśmy wszystko przed wylotem moich gości i tak o 00:30 w końcu położyłam się spać.
Muszę jeszcze zaznaczyć, że to ten tydzień w miesiącu kiedy zjadłabym wszystko dlatego jadłam tak konkretnie, moje wahania nastrojów przed miesiączką są bardzo uciążliwe i wolę się nie denerwować dodatkowo głodząc się, na szczęście to wieczne nienasycenie trwa tylko 2-3 dni i nie zaburza mojego trybu życia. Podczas tego 2-dniowego wyjazdu nie ćwiczyłam bo naprawdę nie było kiedy, dzisiaj wracam do ćwiczeń, a w niedzielę dwa treningi wyrównają moje dwa dni lenistwa.
Zapowiem, że niedługo na blogu pojawi się długi post o mojej aktywności fizycznej.
To wszystko. Przepraszam, że nie ma zdjęć wszystkich posiłków, jeszcze uczę się tego Bycia Blogerką i czasami zapominam o zdjęciu, będę się poprawiać, OBIECUJĘ :)
Całuje wszystkich mocno, miłego dnia :*
Cześć! Zwracam się z uprzejmą prośbą o wypełnienie ankiety do badań magisterskich. Jestem studentką UKW w Bydgoszczy i piszę pracę na temat postaw młodzieży szkół średnich wobec seksualności i aktywności seksualnej. Ankieta jest krótka i ANONIMOWA. Jej wyniki będą analizowane w formie zbiorczej. Dla zainteresowanych jestem w stanie udostępnić wyniki w okresie maja/czerwca Bardzo proszę o pomoc i z góry dziękuję za wypełnienie ankiety, która znajduje się pod tym linkiem: http://moje-ankiety.pl/respond-57001.html
OdpowiedzUsuń